Kiszone cytryny

W Polsce mamy kiszone ogórki i kapustę, w Azji kimchi (czyli kiszone warzywa, przede wszystkim kapustę), a w Szwecji rybę. Ale ukisić można wszytko, nawet cytrusy, np. cytryny. Stosowane głównie w kuchni marokańskiej czy indyjskiej, można je dodawać do praktycznie każdego dania: taginów, curry, ryby, owoców morza, dressingów do sałatek, a nawet do drinków! Smak ich jest mocno cytrynowy, za to dzięki marynowaniu znika gorycz. Czyli właściwie są trochę jak aromat cytrynowy. Myślę, że maja olbrzymi potencjał.

Z cytrynami jest podobnie jak z ogórkami: sposobów na ich kiszenie/marynowanie jest pewnie tyle, co osób co je przygotowują. Jedyne co się nie zmienia i co jest bardzo istotne, to fakt żeby cytryny były całkowicie przykryte płynem. Po wsadzeniu do słoika trzymałam je przez 10 dni poza lodówką (w ok 20C) i resztę czasu w lodówce. Pierwsze próby robiłam po ok. 2 tygodniach, ale gotowe były tak po miesiącu. A najlepsze są gdzieś po trzech.

Myślę, że jest to obecnie moja ulubiona „przyprawa”. Dodaję je do prawie wszystkich dań! Uwielbiam je podsmażone z masłem i czosnkiem, czy z dodatkiem oliwy jako dressing. Co najważniejsze mogą stać w lodówce spokojnie rok i można je wykorzystywać w kuchni przez wszystkie 4 pory roku: do rozgrzewających zimą zup, wiosennych sałatek, letniego grillowania czy jesiennych pieczeni.

Cytrynę należy dokładnie umyć, oskrobać z miąższu pozostawiając samą skórkę. Miąższ jest bardzo słony i bardzo gorzki, ale jeżeli chcemy własnie takiego efektu, można użyć całą.